piątek, 30 sierpnia 2013

Letnia Akademia Szycia

Uczestniczę w tej sympatycznej zabawie z prawdziwą przyjemnością. To już 4 zadanie - do wykonania podkładka na stół. Rozmiar, kształt dowolny. Uszyłam swoją jako komplet do wcześniej uszytych poduszeczek. Te różowo - czerwono -koronkowe akcenty ładnie wyglądają na moim tarasie.
zieleń jest zawsze dobrym tłem:)
Szycie podkładki wydało mi się banalnie proste, po 3 ech pierwszych etapach. Myliłam się jednak. Wciąż nie opanowałam odpowiednio czynności krawieckiej zwanej lamowaniem. Czyli wykończenie brzegu podkładki lamówką. Z lenistwa i, nazwijmy to, oszczędności postanowiłam użyć lamówki gotowej, kupionej w sklepie. Satynowa lamówka była pognieciona i zbyt wąska, żeby objąć obie strony mojej wypełnionej ocieploną podkładki. Skutek, niezbyt estetyczny wygląd lamówki. Ale to jest drobny szczegół. Wiem nad czym pracować. Oto ilustracja mojego postępu w nauce szycia:)

lamowanie :(
sezon na owoce jagodowe trwa, oto jeżyna z mojego ogrodu:)
Oczywiście wypadałoby mieć chociaż dwie takie podkładki do siebie pasujące na dwuosobowe party w ogrodzie przy herbacie, ale brakło mi czasu. Druga jest przygotowana i zostanie dokończona w przypływie euforii. Czas na etap 5 czyli spódnicę. Instrukcję już pobrałam, kupiłam materiał (nie jestem pewna czy dobry). Wkrótce się zaprezentuję.


Co słychać w czytelni.

A no jest sezon urlopowy, wówczas więcej się czyta :)
Maciej Stuhr "W krzywym zwierciadle" felietony - lektura przyjemna, bardzo lekka w sam raz na urlop. W zbyt dużej jednorazowej dawce niezbyt strawna. A może to tylko mój nastrój akaurat nie był odpowiedni aby w pełni docenić. Nie wiem.
Następnie Izabela Sowa "Dziesięć minut od centrum"

"Dziesięć minut od centrum nie oznacza konkretnego miejsca. Raczej stan ducha, relacje z ludźmi lub nastawienie do otaczającej rzeczywistości. Dla wielu oznacza porażkę lub karę. Dla mnie - szansę, by okazać ludzką twarz" 
Coś mi nie pasowało w tej książce, nie umiem tego nazwać, choć przeczytałam wcześniejszą "Ściankę działową" a to spowodowało, że zapamiętałam nazwisko autorki,a to już coś znaczy.
No i wreszcie perełka
Małgorzata Cherezińska "Korona śniegu i krwi" Książka na poły historyczna, na poły fatasy. W zeszłym roku byłam na spotkaniu autorskim, kupiłam książkę i przeleżała na mojej półce prawie cały rok. Podchodziłam do niej jak jeż do lustra, jakieś 3 razy. W końcu na urlopie ogarnęło mnie czytelnicze szaleństwo. Lektura słuszna bo przeszło 700 stron. Podobno fakty historyczne się zgadzają, bo autorka zapewnia, że dokłada wszelkich starań aby tak było, a ja tego nie tropię, zadowalam się przyjemnością obcowania z toczącą się historią. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz